W dniach 24-27 września 2009 roku odbyło się kolejne spotkanie krajoznawców. Zaproszono około 50 gości z całej Polski. Z Dolnego Śląska były dwie osoby reprezentujące Jelenią Górę-Zgorzelec. Tym razem byliśmy w Powiecie Nowotomyskim. Głównym celem było ukazanie jaki, zarówno teoretycznie jak i w praktyce, wpływ na rozwój gospodarczy rejonu ma posiadanie walorów krajoznawczych i ich eksponowanie. Wydawałoby się że żaden. Okazało się jednak że ma i to bardzo znaczący. Zwłaszcza gdy znajdą się odpowiedni i zarówno odpowiedzialni ludzie potrafiący to wykorzystać. A tu spotkaliśmy takich właśnie ludzi będących nie tylko urzędnikami ale także pasjonatami.
Potrafią oni pogodzić pracę polegającą na zapewnieniu podstawowych potrzeb lokalnej społeczności z propagowaniem wartości zarówno duchowych jak i tych bardziej przyziemnych potrzebnych w naszym codziennym życiu. Potrafią zachęcić mieszkańców do pracy na rzecz ogółu , a więc i dla siebie, poprzez niemodne już dzisiaj "czyny społeczne". To właśnie dzięki organizowaniu prac na które nie ma pieniędzy w budżecie miasta czy gminy widać tutaj , dosłownie na każdym kroku, jak przybywa walorów krajoznawczych. A te poprzez swoją niezwykłość przyciągają liczne rzesze turystów. I co ciekawe wszystko to osiągnięto poprzez umiejętne zachęcenie do darmowej pracy z następującą później zabawą. Oczywiście nic z nieba nie spada więc do zorganizowania każdego festynu pozyskiwano darczyńców, którzy widząc czego dokonano nie szczędzili grosza. A miało to też inny pozytywny wynik . Bardzo rzadko zdarzają się tu akty wandalizmu, gdyż potencjalny niszczyciel zanim coś zniszczy dotrze do niego ,że przecież to albo on, albo ktoś z jego rodziny tu pracował. I to za darmo!
Ale dosyć tego wstępu. Jak wiadomo najlepiej poznaje się poprzez dotknięcie. Tak więc po kilku naradach i pogadankach wyruszyliśmy w teren. Naszym przewodnikiem był burmistrz miasta Nowy Tomyśl. Okazał się on bardzo utalentowaną osobą. Nie tylko że pracuje zawodowo to jeszcze występuje w sztukach teatralnych, potrafi ładnie i ciekawie opowiadać, a nawet -czym nas niezwykle zaskoczył- pięknie śpiewać. W ciągu jednego dnia pokazał nam tyle że starczyłoby do promocji nie jednej gminy ale dwóch lub trzech. Oczywiście zobaczyliśmy wiele zachowanych tutaj, w lepszym czy gorszym stanie zabytków, miejsc pamięci,czy różnych eksponatów muzealnych. Ale najwięcej wynieśliśmy w kontaktach z poznanymi ludźmi. Zawieziono nas do zakładu gdzie nie tylko prześledziliśmy cały cykl produkcji wyrobów z wikliny, ale mieliśmy możność popytać się o różne szczególiki, no i oczywiście nabyć na pamiątkę coś z przepięknych wyrobów. Po takim wstępie mogliśmy już jako "fachowcy" udać się do Muzeum Wikliniarstwa gdzie byliśmy pewni ze już nic nas nie zaskoczy. A tu się okazało i owszem. Na przykład prawdziwy trabant opleciony wikliną. Zresztą w całym Nowym Tomyślu co chwilę spotyka się a to budynek przystrojony wikliną, a to amfiteatr opleciony wikliną, a to jakieś wiklinowe ludki siedzące na ławeczce. Ale ogromnym zaskoczeniem był, ustawiony na głównym placu, Największy na świecie wiklinowy kosz. Jest on wpisany do księgi Światowych Rekordów Ginesa. Nie ma takiego drugiego na kuli ziemskiej. Może do niego wjechać potężna ciężarówka. ale to nie wszystko. W środku ustawione są betonowe kręgi , w których rosną drzewa. Oczywiście jest tutaj pełna automatyka jeśli chodzi o ich podlewanie. Całe te cudo wyplotło przez dwa dni pięćdziesięciu plecionkarzy. Mieliśmy też okazję wysłuchać opowiadania jednego z producentów chmielu, ale także zobaczenia jego gospodarstwa i maszyn jakie są potrzebne do takiej produkcji. Największą jednak niespodzianką była dla nas wizyta w gospodarstwie gdzie w olbrzymiej stodole pewien, jakbyśmy to powiedzieli , pozytywnie zakręcony jegomość, buduje pełnomorski jacht. Buduje to złe słowo. Jest to bowiem jednostka w całości zespawana z blach stalowych. W założeniu ma to być jacht 10-cioosobowy. W przyszłym roku wypłynie on w rejs dookoła świata. Już jest kompletowana załoga. Powodzenia! Również dużym zaskoczeniem był dla nas fakt że takie małe miasteczko posiada własny ogród zoologiczny. Jest w nim sporo zwierząt. I jak się okazuje koszty jego funkcjonowania nie sa tak duże by miasto chciało zaniechać tego przedsięwzięcia. Po kilku dniach pobytu w gminie Nowy Tomyśl aż trudno uwierzyć że przeżywamy kryzys gospodarczy. Tutaj wszystko rozwija się. Ludzie myślą o przyszłości i nie marnują swojego czasu na zbędne narzekanie. Na koniec muszę wspomnieć iż to co przedstawiłem powyżej to tylko niewielka część tego co tym razem mogliśmy zobaczyć. Nie opisałem bowiem tego co nam pokazano w innych miejscowościach gminy. Zajęłoby to jednak zbyt dużo miejsca . A tak jak kogoś zachęciłem do odwiedzenia gminy Nowy Tomyśl to na pewno będzie zachwycony gdy tu przyjedzie. A my uczestnicy widzieliśmy to wszystko dzięki Wielkopolskiemu Klubowi Publicystów Krajoznawczych, który był organizatorem Forum.

Krzysztof Tęcza.